32. edycja badania monitor rynku pracy
Rekordowo wysoko oceniamy swoje szanse na znalezienie nowego zatrudnienia. 88% badanych Polaków ma nadzieję znaleźć pracę bez komplikacji. 68% ocenia, że znajdzie co najmniej tak dobre warunki, jak dotychczas – wynika z 32. edycji kwartalnego badania Randstad Monitor Rynku Pracy. Notujemy również wzrost zawodowej satysfakcji wśród Polaków. Na ten wynik wpływ mogą mieć benefity oferowane pracownikom. Jak się okazuje, obok prywatnej opieki zdrowotnej czy kart sportowych, wciąż atrakcyjne są tradycyjne świadczenia, jak chociażby wczasy pod gruszą. Ponadto już 1/4 polskich pracowników pracodawcy umożliwiają pracę z domu. W najnowszym raporcie przyglądamy się także kwestiom urlopów, bo – jak wynika z badania – ponad połowa pracowników nie jest w stanie skorzystać z całego urlopu, który ma do dyspozycji.
poziom rotacji nieco wyhamował, pracę najczęściej zmieniają inżynierowie
Dynamika zmian miejsca pracy lub stanowiska nieznacznie w ostatnim okresie wyhamowała. Pracodawcę w ciągu półrocza zmieniło 19% respondentów (spadek o 2 p.p. w stosunku do poprzedniego kwartału), stanowisko – 17% (spadek aż o 5 p.p.). W pierwszym przypadku zmiany są jednak niewielkie, ale w drugim – rotacja wyraźnie maleje kolejny kwartał z rzędu (od końca 2017 roku już o 8 p.p.).
Pod względem rotacji szczególnie wyróżniają się północne województwa – tam miejsce pracy zmieniła blisko 1/4 respondentów, a równo 25% zmieniło stanowisko. Różnicę szczególnie widać w porównaniu z regionami o najmniejsze dynamice – centralnymi i południowymi (w obu przypadkach 17% ankietowanych ma nowego pracodawcę).
Wyraźnie da się zaobserwować także czynnik wieku. W grupie najmłodszych respondentów (18-29 lat) odsetek osób, które zmieniły miejsce pracy jest prawie 4 krotnie większy niż w grupie od 45 do 64 roku życia. Jest też grupa zawodów, która wyróżnia się dużą dynamiką. Miejsce pracy zmieniło 46% inżynierów, 31% pracowników handlu i obsługi klienta i 30% robotników niewykwalifikowanych. Najrzadziej takie zmiany obserwujemy wśród kadry kierowniczej średniego (12%) i wyższego szczebla (8%) oraz mistrzów i brygadzistów (6%).
pobierz raport »
Dlaczego pracownicy decydują się na zmianę pracodawcy? Połowa tłumaczy to wyższym wynagrodzeniem w nowej firmie, ale do 50% wzrósł także odsetek badanych, którzy dzięki tej zmianie chcą rozwijać się zawodowo (przed kwartałem – 44%). Zmalał natomiast udział ankietowanych, którzy wskazują na niezadowolenie z dotychczasowego pracodawcy (z 40% do 36%).
Respondentów, którzy doświadczenia z poszukiwaniem zatrudnienia mają dość świeże (do pół roku) pytaliśmy natomiast o to, ile zajęło im czasu znalezienie aktualnej pracy. Największa grupa poszukiwała jej przez miesiąc (44%) lub 2-3 miesiące (33%). Średnio daje to 2,3 miesiąca na znalezienie nowego zatrudnienia, czyli nieco szybciej niż przed kwartałem, kiedy zajmowało to 2,5 miesiąca.
– Największe natężenie fluktuacji na rynku pracy mamy za sobą, szczególnie w branżach, które nie podlegają silnym zmianom związanym z sezonowością. Osoby, które z jakiś względów chciały zmienić pracę, zrobiły to, a obecny czas wykorzystują na adaptację w nowym miejscu pracy i wykorzystanie możliwości, które się z tym wiążą. Większa częstotliwość zmian pracodawcy w regionie północnym może wynikać z faktu, iż ten obszar z pewnym opóźnieniem odczuwa poprawę sytuacji, choć w ostatnim czasie spadki bezrobocia są tam najsilniejsze – podkreśla Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Jak dodaje, analizując dane GUS dotyczące wynagrodzeń widać, że przeciętne wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw nie rosną regularnie z miesiąca na miesiąc, co również może być sygnałem, ze część firm wyczerpała swoje możliwości podwyższania funduszu płac. Z drugiej strony, wyniki badań wskazują, ze oprócz wzrostu wynagrodzenia, ważnym czynnikiem motywującym do zmiany pracy jest, na równi ze wzrostem wynagrodzenia, chęć rozwoju zawodowego. Te wyniki można odczytywać jako sygnał, ze oferowane części pracownikom wynagrodzenia są odbierane jako względnie satysfakcjonujące.
praca daje nam więcej satysfakcji; nowej najczęściej poszukują pracownicy handlu
Od początku roku po wściągliwie, choć konsekwentnie rośnie odsetek respondentów, którzy odczuwają satysfakcję z wykonywanej pracy. Na tle europejskich krajów Polska jest powyżej średniej. 21% ankietowanych jest bardzo zadowolonych z pracy w swojej firmie, a 53% - raczej zadowolonych. Częściej satysfakcję odczuwają respondenci ze wschodnich województw (81% pozytywnych odpowiedzi), najrzadziej – z terenów centralnej Polski (69%). Obecne zatrudnienie chwalą sobie najczęściej menadżerowie, inżynierowie oraz mistrzowie i brygadziści.
– Pracodawcy coraz wnikliwiej spoglądają na swoją ofertę dla pracowników i kandydatów. W obliczu sytuacji na rynku pracy analizują, czy jest ona w stanie sprostać oczekiwaniom nie tylko pod względem poziomu wynagrodzenia. Ta analiza może już przynosić efekty. Widzimy to po stale rosnącym poziomie satysfakcji pracowników, ale też po tym, że niezadowolenie z obecnego pracodawcy rzadziej staje się przyczyną zmiany miejsca pracy. Warto pamiętać, że takie starania o dopasowanie oferty pracodawców do rzeczywistych potrzeb ostatecznie mogą zwiększyć lojalność pracowników – mówi Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i Członek Zarządu Randstad Polska.
Nowej pracy aktywnie poszukuje 9% respondentów w skali kraju, a za ofertami rozgląda się 40%. Największą aktywność w poszukiwaniu nowego zatrudnienia przejawiają osoby z miast od 20 do 50 tysięcy mieszkańców (13%) oraz ludzie młodzi (16%).
Grupa najbardziej zdecydowanych na zmianę pracy najliczniejsza jest wśród pracowników handlu i obsługi klienta, w tym kasjerów i sprzedawców (21%). Wyróżnia się na tle pozostałych, zostawiając w tyle robotników niewykwalifikowanych (13%) i menedżerów wyższego szczebla (13%).
– Ciekawym wynikiem uzyskanym w badaniu jest brak istotnego zróżnicowania w poziomie satysfakcji pomiędzy grupami pracowników wyróżnionymi ze względu na umowę stanowiącą podstawę świadczenia pracy. Najbardziej zadowolone są osoby samozatrudnione, ale różnica pomiędzy świadczącymi pracę na podstawie umowy na czas określony i nieokreślony wynosi zaledwie 3 p.p. Akceptacja różnych form zatrudnienia może być traktowana jako okres przejściowy, związany ze zmianą pracodawcy, albo też świadczyć, iż coraz mniejsze znaczenie ma podstawa świadczenia pracy, a kwestią decydującą są warunki jej wykonywania – tłumaczy Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
mniej boimy się utraty pracy, ale gdyby tak się stało, nie obawiamy się o znalezienie nowej
W najnowszej edycji badania obserwujemy, że wśród respondentów maleje poczucie ryzyka utraty obecnej pracy (spadek o 4 p.p. w stosunku do poprzedniego kwartału). Obecnie 8% uczestników badania przejawia dużą obawę, a 17% - umiarkowaną. Najczęściej utraty zatrudnienia boją się mieszkańcy wschodnich regionów (łącznie 31%), najrzadziej natomiast – regionów południowych (łącznie 21%).
Ryzyko najsilniej odczuwane jest wśród kasjerów, sprzedawców i pracowników obsługi klienta (22% - silnie je odczuwa, u 11% obawy są umiarkowane). Duże ryzyko powyżej krajowej średniej dostrzegają też robotnicy niewykwalifikowani (13%), pracownicy biurowi i administracyjni (10%) oraz mistrzowie i brygadziści (9%). W ogóle nie czują tak dużych obaw inżynierowie.
– Lęk przed stratą pracy, licząc łącznie silne i umiarkowane obawy, tylko raz w historii badania był niższy. Nastroje pracowników korespondują z twardymi danymi statystycznymi – stopa bezrobocia rejestrowanego (5,9% w czerwcu 2018 roku) jest najniższa od listopada 1990 roku, a liczona metodologią BAEL (4,2% w I kwartale 2018 roku) – najniższa odkąd GUS prowadzi to badanie. Życie zawodowe to jednak domena bardzo wrażliwa na różne czynniki, a Polacy nie żyją w modelowej rzeczywistości, w której wszyscy zarabiają średnią krajową. Niepokój mieszkańców małych miast i wsi jest dwukrotnie wyższy niż zamieszkujących miasta powyżej 200 tys. mieszkańców. A kasjerów, sprzedawców i robotników o niskich kwalifikacjach lęk przed utratą pracy dotyka dwukrotnie częściej niż inżynierów i techników. – komentuje Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu rynekpracy.org.
Optymistycznie spoglądamy na nasze szanse na znalezienie nowej pracy. Zresztą na tle europejskich krajów prześcigają nas pod tym względem tylko Czesi. Rośnie liczba respondentów w Polsce, którzy deklarują, że w przypadku utarty pracy, bez problemu znaleźliby jakiekolwiek zatrudnienie (88% - to rekordowy wynik w historii badania i wzrost o 5 p.p. w stosunku do poprzedniej edycji). Nieznacznie rośnie też odsetek ankietowanych, którzy uważają, że bez przeszkód znajdą co najmniej tak dobrze zajęcie jak dotychczasowe (68%).
Najlepiej swoje perspektywy oceniają mieszkańcy regionów północnych (91% znajdzie jakąkolwiek pracę w ciągu pół roku), województwo zachodnich (90%) i południowych (88%). Ta ocena jest też najbardziej optymistyczna wśród młodych ludzi od 18 do 29 lat (95%) i wśród osób z wyższym wykształceniem (90%).
– Ocena możliwości znalezienia nowej pracy w znacznej części jest kształtowana przez doświadczenia osobiste i znajomych oraz dominujący przekaz medialny. Duży optymizm w ocenie swoich indywidualnych szans na rynku pracy jest związany z sytuacją na rynku pracy – duże zapotrzebowanie na pracowników powoduje, że dość powszechnym jest doświadczenie skutecznego podjęcia lub zmiany pracy, a dodatkowo znane opinii publicznej wskaźniki rynku pracy przybierają wartości najkorzystniejsze od lat. Faktem jest również obniżenie wymagań przez pracodawców w niektórych branżach – zdarzają się oferty pracy, w których podstawowym wymogiem jest chęć podjęcia pracy za oferowane wynagrodzenie. Pracodawcy są gotowi partycypować w kosztach przygotowania pracownika do wykonywania zadań zawodowych – mówi Monika Fedorczuk, eskpert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
nie tylko karta sportowa i prywatna przychodnia – polacy chętnie korzystają z tradycyjnych świadczeń
– Pracodawcy, budując atrakcyjną ofertę dla kandydatów i pracowników, starając się skutecznie przyciągać talenty, ścigają się w pomysłach na benefity, często rodem z zagranicznych korporacji. Tymczasem wciąż wśród polskich pracowników jako atrakcyjne postrzegane są tradycyjne rozwiązania, które wiele firm wprowadzała m.in. przy udziale zakładowych funduszy socjalnych. Zatem warto przyglądać się także takim formom benefitów i stale analizować, czy wśród pracowników postrzegane są jako dobre rozwiązanie, aby oczekiwania zespołu nie rozmijały się z ofertą pracodawcy – podkreśla Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i Członek Zarządu Randstad Polska.
Jako najbardziej atrakcyjną formę świadczenia polscy pracownicy wskazują tzw. trzynastki (40%), wczasy pod gruszą, czyli dopłaty do wakacyjnych wyjazdów (17%), niskooprocentowane kredyty lub pożyczki na remont lub zakup mieszkania (7%) oraz świąteczne paczki dla dzieci (6%).
Tymczasem nieco inaczej wygląda to, co pracodawcy faktycznie pracownikom proponują. Najczęściej w firmach spotkamy się z dopłatami do wczasów (32%), kasami zapomogowo-pożyczkowymi (29%), paczkami świątecznymi (28%), trzynastkami (23%) i firmowymi piknikami (21%). Widzimy też, że relatywnie często ankietowani wskazują na to, że chcieliby otrzymywać darmowe bilety na komunikację miejską oraz wyjeżdżać do zakładowych ośrodków wczasowych, podczas gdy z takimi benefitami faktycznie styka się odpowiednio 3% i 6% respondentów.
– Połowa polskich pracowników zarabia ok. 2,5 tys. złotych na rękę lub mniej. Nic dziwnego, że wyższe zarobki lub benefity dające łatwo przeliczyć się na pieniądze, są kluczową informacją dla zmieniających pracę. Powinny o tym pamiętać przedsiębiorstwa szukające chętnych do pracy i nie informujące w ogłoszeniach o pracę o warunkach finansowych. Zachęcam także firmy, które oferują więcej od konkurencji, by śmielej informowały o poziomie płac i dodatków, jakie otrzymują pracownicy – może to zwiększyć zainteresowanie szukających pracy, a nawet zapewnić większą lojalność kadry – dodaje Łukasz Komuda z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Oprócz dodatkowych świadczeń, szczególnie w sezonie wakacyjnym, pracownicy cenią sobie urlopy. Jednak ponad połowa z nich musi planować je z wyprzedzeniem. Najczęściej jest tak w największych firmach powyżej 250 pracowników (65%). 24% ankietowanych spotyka się w pracy z sytuacją, gdy szef przymusowo wysyła ich na urlop, choć wcale tego nie potrzebują. Samodzielnie i swobodnie zdecydować o terminie urlopu decydować może za to 85% uczestników badania.
– Kodeks pracy określa, że pracownik raz w roku powinien skorzystać z urlopu trwającego co najmniej 2 tygodnie. Wyniki badania potwierdzają, że dla większości polskich pracodawców wymóg ten jest spełniony. Z urlopu poniżej 10 dni korzysta – wg deklaracji - 11% badanych, przy czym to nie przesądza o łamaniu przepisów prawa. Wykorzystanie urlopu może bowiem zależeć do długości zatrudnienia, rodzaju umowy, okoliczności losowych (np. choroba) – tłumaczy Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
30% ankietowanych ma limit czasu trwania jednorazowego urlopu. Najczęściej wynosi on dwa tygodnie. Częściej z taką sytuacją spotykają się osoby wykonujące prace fizyczne.
Zeszłorocznego urlopu nie wykorzystała ponad połowa ankietowanych, najczęściej osoby z dużych aglomeracji (60%) i miast od 20 do 50 tysięcy mieszkańców (59%). Średnio w tym roku respondenci mieli jeszcze 10 dni zaległego urlopu.
– Za trudnościami z wykorzystaniem urlopu kryć się mogą względy osobiste. Angażująca praca sprawia, że nie jest nam łatwo się od niej oderwać, a gdy już wyjeżdżamy, to staramy się być pod telefonem lub mailem. Nie można tu mówić o pełnym wypoczynku, więc część z nas, szczególnie w dużych zabieganych miastach, woli darować sobie taki odpoczynek. – wyjaśnia Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i Członek Zarządu Randstad Polska. Jak dodaje, jest też grupa pracowników, której dla odpoczynku wystarczają długie weekendy, których szczególnie w tym roku nie brakuje. Nie muszą wówczas sięgać po całą pulę swojego urlopu, a jedynie po pojedyncze dni. Po stronie pracodawców wciąż wyzwaniem jest natomiast taka organizacja pracy zespołów, aby pracownicy mogli w nieskrępowany sposób korzystać z wypoczynku, nie martwiąc się o to, kto zajmie się ich zadaniami.
Najrzadziej cały przysługujący urlop wykorzystują inżynierowie (36%), kierownicy średniego szczebla (37%) i specjaliści (41%). Najczęściej natomiast menedżerowie wyższego szczebla (57%), robotnicy niewykwalifikowani (56%) oraz kasjerzy, sprzedawcy i pracownicy obsługi klienta (53%).
Blisko 1/3 polskich pracowników sięgnęła w zeszłym roku po urlop na żądanie. Częściej zdarza się to kobietom (35%) niż mężczyznom (31%), a z wiekiem rzadziej korzystamy z takiego prawa (wśród pracowników od 45 do 64 roku życia – 27%). Urlop na żądanie najrzadziej biorą osoby z wyższym wykształceniem (28%), najczęściej – z wykształceniem średnim (36%).
Częściej niż przeciętnie z urlopu na żądanie korzystają specjaliści (37%), pracownicy biurowi i administracyjni (35%), robotnicy niewykwalifikowani (34%) i wykwalifikowani (33%). Najrzadziej natomiast inżynierowie (13%).
co czwarty polak może pracować z domu
1/4 zatrudnionych w Polsce ma w swojej firmie możliwość pracy zdalnej, na przykład z domu. To domena firm z miast powyżej 200 tysięcy mieszkańców (32%), a z takich rozwiązań korzystają głównie kierownicy wyższego (52%) i średniego szczebla (38%) oraz specjaliści (37%). Praca zdalna to rozwiązanie najpowszechniejsze wśród pracowników samozatrudnionych (54%) oraz zatrudnionych na umowy cywilno-prawne (32%).
– Obserwując trendy na rynku pracy wydaje się, ze praca zdalna coraz częściej nie jest opcją, a w praktyce pewnym standardem. Nie dziwi wykorzystanie tej formy przez kierowników wyższego i średniego szczebla, dla których częste podróże służbowe, spotkania poza stałym miejscem pracy czy po prostu praca „w terenie” oznaczają konieczność wykonywania określonych czynności poza biurem przy jednoczesnym nieustannym byciu „on-line”. O ile praca zdalna będzie w kolejnych latach się upowszechniała, należy pamiętać, że dotyczyć to będzie określonych zawodów i stanowisk. Nie jest to rozwiązanie uniwersalne – zdalnie nie będzie pracowała osoba obsługująca kasę czy sprawująca opiekę nad innymi osobami – wyjaśnia Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Pracodawcy, którzy wprowadzają takie zdalne rozwiązania dla swoich pracowników, mają jednak także konkretne warunki. W 3/4 przypadków konieczny jest dostęp do Internetu, ponad połowa wymaga od pracownika posiadania własnego laptopa lub telefonu komórkowego, który umożliwi pracę zdalną. 42% określa maksymalną liczbę dni w tygodniu lub miesiącu, kiedy pracownik może wykonywać zadania z domu. Niemal co piąty pracodawca wymaga od pracowników w takiej formule stałego kontaktu telefonicznego ze współpracownikami lub klientami.